Tokio Hotel- Feel it all (The club Remix)
Nie widziałam poza nim świata. Zawsze sobie to powtarzam, Czy może być coś gorszego od momentu gdy usłyszałam od braci że się żeni?
Byliśmy
nastolatkami gdy byliśmy w sobie zakochani. A właściwie to on był
starszy o 4 lata ode mnie. Nie wiem jak on mnie postrzegał będąc w
tamtym czasie razem. Ukrywaliśmy ten związek ale szybko on się
zakończył niż się zaczął. Zniszczył naszą przyjaźń i także
to co nas łączyło.
Zastanawiałam
się, może to tylko ja tak byłam nadal w nim mocno zakochana do
szaleństwa? A on może nie..
Nigdy
tak naprawdę się tego nie dowiem. Zgadzałam się na wszystko co
chciał, nawet to że, moi bracia o tym nigdy się nie dowiedzieli że
kiedykolwiek byliśmy razem. Jak mogłam być aż tak ślepa?
Teraz,
ja i bracia jesteśmy zaproszeni na ślub naszego przyjaciela. Nie,
czekaj... ich przyjaciela, bo w moim życiu już dawno w nim nie
uczestniczy.
Kiedy cieszyli się jego
szczęściem; ja siedziałam w salonie, nie okazując żadnych
emocji, podekscytowania jak oni.
-
To świetnie! —
udawałam mój entuzjazm, co wyszło mi całkiem nieźle. - Po
gratulujcie mu ode mnie.
Wstając z kanapy z
zamiarem do udania się do swojego pokoju ale, głos Billa mnie
zatrzymał.
-
Jak to? Jedziesz z nami. Na pewno się ucieszy, nie widzieliście się
taki szmat czasu.
Oczywiście.
Oni nie mieli o niczym pojęcia. Odwróciłam się w ich stronę,
patrząc na nich chłodno.
-
Nie sądzę, już zdecydowałam. Zostaję w domu. Nawet nie
spojrzałam na stoliku szklanym, gdzie leżała kartka zaproszenia na
ślub. Obaj patrzyli się pytającym wzrokiem oczekując zapewne,
powodu dlaczego tak postanowiłam a nie inaczej. Nie miałam zamiaru
się im tłumaczyć.
Po
tym jak wyszłam z salonu do swojego pokoju, moi bracia postanowili
zrobić wejście smoka i zalewać mnie falą pytań,
oczekując ode mnie szczerej odpowiedzi. Kłóciłam się z nimi
przez niemal godzinę, dość poważnie, co doprowadziło że wyszłam
trzaskając drzwiami, schodząc na dół ubrałam moje ulubione kozaki
i wyszłam z domu.
Potrzebowałam
ochłonąć. Ta kłótnia nie miała sensu, ponieważ i tak postawili
na swoim, jadąc z nimi na ten pieprzony ślub. Mieszkaliśmy w La od
4 lat. Wszystko przez te lata się zmieniło. Jestem już dorosła i
studiuję.
Nocą
La budziło się do życia, ludzie o tej porze wybierają się ze
znajomymi lub przyjaciółmi do klubu. Nie ważne, czy to w weekend
czy w środku tygodnia. Nie należałam do tych osób;
imprezowiczów, nie wspominając moich braci ale, hej musi być
kiedyś ten pierwszy raz. Pod nagłym impulsem, postanowiłam
zaryzykować. Zabawić się jak nigdy, nie być tą nudziarą,
kujonkom jaka byłam od prawie zawsze postrzegana.
Weszłam
do najbliższego w okolicy, jaki jest niedaleko domu klub.
Pomieszczenie wydało się dla mnie bardzo ładne. Może użycie
takiego określenia dla imprezowicza byłoby mało powiedziane ale,
nic dziwnego skoro nigdy nie byłam na prawdziwej imprezie. Bracia
wychowali mnie tak, jak to chcieliby rodzice. Powtarzali że nie
chcieliby abym, była taka jak oni i udało im się, nie byłam.
Byłam mała, kiedy nasi rodzice już nie byli na świecie a bracia
musieli szybko dorosnąć by się mną opiekować.
Przez
złamane serce czuję, że staję się inną osobą i robię
niespodziewane dla mnie rzeczy na co nigdy bym sobie nie pozwoliła.
Dzisiejszy dzień zaliczam jako wyjątek. Zero zmartwień, zero
uczuć, zero kontaktu. Z takim postanowieniem wyłączyłam komórkę,
dobrze wiedziałam że będą do mnie bracia telefonować ale, nie
miałam zamiaru odbierać znając siebie od razu bez wahania bym
odebrała. Czas się zabawić. Z wielkim uśmiechem, wtopiłam się
między ludźmi ocierając się o ich spocone ciała, rozpoczynając
tańcząc.
.
Minęły
dwie godziny od wyjścia ich siostry. Zaczęli się martwić, nie
wiedzieli dokąd się udała. Nigdy im się to nie zdarzyło,
chodzili w kółko tam i z powrotem w salonie, obdzwaniając kilka
razy do niej.
-
Co się do cholery z nią dzieje? —
wykrzyknął Tom , zły. Bill popatrzył na Toma ze wzrokiem mówiącym
„ Nie pytaj mnie, chciałbym sam wiedzieć” i opadł bezradnie na
kanapę. - Ma wyłączoną
komórkę. Czy ona zdaję sobie sprawę co ona wyprawia?
Bill
milczał. Nie wiedział co powiedzieć. Tom
wykrzykiwał po całym salonie, wyrzucając z siebie wszystkie złe
emocje które gromadziły się w nim. Gdy przestał, opadł tak samo
bezradnie jak jego brat, przymykając oczy.
-
Tom, czujesz że powinniśmy o czymś wiedzieć? O czym nam nie
powiedziała.. ?
Tom
otworzył gwałtownie oczy, zmarszczył swoje czoło. Myślał przez
chwilę.
-
Tak, sądzę że ostatnio jej zachowanie się zmieniło ale, sama nam
powie jak będzie chciała. Jeśli to przed nami ukrywa, to ma
powód.
-
Fakt, ale to nie usprawiedliwia jej to że się o nią martwimy i
powinna była mieć włączony telefon! Kiedy my tu, odchodzimy od
zmysłów. — tym
razem złość wypełniła Billa. - Tom, powinniśmy byli zadzwonić
na policję. Tom pokręcił głową, wzdychając.
-
Za wcześniej. Nie będą jej jeszcze szukać, musi
minąć przynajmniej 48 godzin, wtedy
uznają ją za zaginioną.
.
Bawiłam
się doskonale. Po raz pierwszy czułam że dopiero żyje. Zmęczona
tańcem z przystojnym brunetem podeszliśmy do baru.
-
Chcesz coś do picia?
-
Oh chętnie. —
Uśmiechnęłam się
słodko do niego, na co zaśmiał się jak opadłam na krzesło
barowe.
-
Widzę że dobrze się
bawisz. Przysunął się bliżej do mnie, co zaczęło mnie się nie
podobać ale, przecież przyszłam tu by się bawić tak? Więc, nie
powinnam się martwić.
Piłam
zamówiony przez bruneta drinka. Po raz pierwszy pozwoliłam sobie na
alkohol, jak na pierwszy raz miałam słabą głowę. Brunet się ze
mnie śmiał na wieść że nigdy jeszcze nie dotknęłam do ust
alkoholu. Czego można
się spodziewać po osobie która, prowadziła życie nudne aż do
teraz. Gdy teraz wiem, jakie życie wyglądato muszę przyznać że
mi się podoba. Dziś od kiedy przekroczyłam granice mojego nudnego
życia, od kiedy moja stopa przekroczyła na wejście do klubu,
postanowiłam że od dziś będę imprezować na ile będę miała
ochotę. A jeśli chodzi o moich braci, zawsze wymyślę jakąś
wymówkę. Właściwie, po co miałabym im się tłumaczyć? Jestem
dorosła, a nie dzieckiem.
Między przerwami piłam, nie
przerywając drink za drinkiem. Czułam jak staję się lekka i
miałam już upaść gdy nagle złapał mnie brunet.
-
Oh, może już starczy ? Dość dużo wypiłaś...
Nie
słuchałam go już co mówił dalej, gdyż zaczęłam odpływać.
.
Bracia
obdzwaniali do swoich znajomych czy przypadkiem nie jest u któryś z
nich znajomych, bądź czy nie widzieli ją przypadkiem.
Nie
wiedzieli, co mają zrobić. Pozostało im czekać do rana, jak nie
zjawi się ich siostra. Zawiadomią policję.
Dochodziła
trzecia nad ranem i żadnego znaku życia po ich siostrze. Prawie
zasypiali ale, starali się nie zmrużyć oka. Siedzieli w salonie w
milczeniu oczekując na siostrę.
Bill
nie dał rady i zasnął. Tom patrzył w pustą przestrzeń przed
siebie myśląc. Jego myślenia przerwał dzwoniący mu telefon.
Wyciągając niechętnie, myśląc że to pewnie manager. Nie
spieszył się, odebrał.
-
Tak, słucham? — odparł obojętnie, przecierając zmęczone oczy.
-
Tom? Obudziłem cię? Słysząc głos Shiro,trochę się rozbudził.
-
Nie. Nie kładłem się nawet jeszcze. W jakiej sprawie dzwonisz? Coś
się stało?
-
Stało się, i to dużo. Już zapomniałeś po co do mnie dzwoniłeś
kilka godzin temu. Znalazłem twoją siostrę.
Ostatnie
zdanie przyjaciela go momentalnie ożywiło, że aż wstał, krzycząc
przy tym rozbudzając Billa.
-
Oh, Shiro! To świetnie, odwdzięczymy się później. Przywieziesz
ją?
-
Tak, oczywiście. — zaśmiał się. - Ale, nie uwierzysz. Rebecca
jest pijana, nie przytomna jest. Nigdy bym nie pomyślał...
Nie
słuchał, nie chciał. Był otumaniony wiadomością co przed
chwilą usłyszał. Jedynie co czuł to : Szok, niedowierzanie,
złość. Nie wydobywał z siebie, żadnej odpowiedzi. Dopiero Shiro,
sprowadził go na ziemie.
-
Tom, jesteś tam?
-ah, tak tak. Wybacz. Przywieś ją, przy okazji mi opowiesz jak ją znalazłeś i gdzie. — zażądał, używając władczego tonu.